Obiektywnie

Zrekrutowaliśmy Prezydenta!

Za nami kampania wyborcza zakończona zwycięstwem jednego z kandydatów. Niestety, ten wyrównany w ilości oddanych głosów finał, nie kończy igrzysk dwóch obozów politycznych i codziennych walk polityków, a wraz z nimi milionów Polaków.
Dlaczego daliśmy się w to wciągnąć?

Wyobraź sobie sytuację. Jesteś akcjonariuszem spółki, w której ścierają się ze sobą dwa obozy managerów walczących o władzę. Dwie koncepcje zarządzania, różne typy osobowości potencjalnych prezesów, dwa różne pomysły na rozwój biznesu…

Masz wpływ na to, kto ostatecznie chwyci za stery.

Co wpłynie na Twoją decyzję?

Czy znaczenie będzie miało, który z nich jest przystojniejszy, lepiej ubrany, czy nosi gorset ;-)? Czy może istotne będzie, który z nich lepiej mówi i jak wygląda jego żona? Być może wartością będzie to, czy lubi zwierzęta  i angażuje się w działania dobroczynne?

A może właśnie „kupi” Cię tym, co potrafi obiecać albo co złego potrafi powiedzieć na temat swojego kontrkandydata? A może jednak pomyślisz, że dokonując tego wyboru, wybierasz nie tylko człowieka, ale też określoną, DŁUGOTERMINOWĄ strategię rozwoju firmy?

Nie obietnice, ale plan, którego konsekwencją będzie osiągnięcie określonych mierzalnych KPI, z których oczywiście na koniec kadencji rozliczysz wybraną osobę.

Odpowiedź wydaje się oczywista. Dlaczego, skoro to takie proste, wciąż dajemy się wciągać na arenę igrzysk politycznych, w której główne znaczenie mają obietnice bez pokrycia i atakowanie kontrkandydatów?

Dlaczego nie czytamy programów wyborczych? Dlaczego nie zatrudniamy prezydenta i w procesie wyborów nie skupiamy się na jego kompetencjach, które będą miały wpływ na plan rozwoju naszego kraju, a co za tym idzie – naszego dobrobytu?

Sztabowcy to wiedzą

Głosujemy na twarz, którą kojarzymy. Sztabowcy wiedzą, że im bardziej „opatrzy się twarz” kandydata, im jest bardziej rozpoznawalna, tym większa szansa na zwycięstwo. Planują wiece i spotkania, bo też wiedzą, że to najskuteczniejsza forma wywierania wpływu. Dobierają  garderobę, piszą przemówienia, organizują sesje z rodziną i wizyty w schroniskach dla zwierząt.

Krajowi publicyści idą w sukurs tym zabiegom. Już po wyborach podkreślają, co ich zdaniem zawiodło w działaniach przegranego kandydata: „ za mało atakował przeciwnika”, „wyciągnął za mało afer”, „zaliczył zbyt mało małych miast”.

A my nadal dajemy się na to złapać.

Zawód Prezydent

Nie rozumiemy, o co chodzi w igrzyskach polityków, w które przy każdych wyborach dajemy się wciągnąć. Idziemy nawet o krok dalej. Hejt i powszechny język nienawiści  w związku z różnicami w poglądach politycznych nikogo już właściwie nie dziwi. Internet zalewa fala agresji wyznawców poszczególnych kandydatów. I już nie ograniczamy się tylko do licytowania na przywary polityków. Zabraliśmy się za siebie nawzajem!

Naukowy punkt widzenia

Politolodzy  zawodowo definiują wiele zjawisk społecznych. Między innymi twierdzą, że walka o władzę sprowadza się do walki o pieniądze. Bo właśnie ten, który zdobywa władzę, dzieli pieniądze. Politycy wiedzą, o co walczą. A my?