Obiektywnie

Szukam pracy, to wstyd!

Dziś natknęłam się na „szokujący” wpis. Praktyk z 20-letnim doświadczeniem w sprzedaży, napisał na LI -„Szukam pracy”. Odzew był ogromy. Zasadniczo nie oferowano mu jednak pracy, tylko … gratulowano odwagi.

Plastik fantastik

Zdaniem autorów wielu komentarzy pod wpisem, potrzeba nie lada odwagi, by będąc doświadczonym managerem, głośno i zwyczajnie mówić o własnym bezrobociu.

Żyjemy w czasach kreowania iluzji, szybkiego oceniania i używania do tego celu pozorów. To, co wydawało się normalne, szczególnie z perspektywy zdrowego, poprawnego komunikowania z otoczeniem, dawno stanęło na głowie i puszcza złośliwe oko do coraz mniej zdziwionych odbiorców.

Wyzwanie nie praca

Gratulujemy odwagi człowiekowi, który publicznie informuje, że szuka pracy. Szokuje nas, że szuka jej na LI, który stał się swego rodzaju zawodowym Instagramem.

Tu buduje się profesjonalną markę osobistą, zbiera lajki, prezentuje dokonania, buduje zasięgi, … a nie przyznaje do błędów czy słabości. Jednym słowem, nie wypada tu być bezrobotnym. A jeśli już koniecznie trzeba, … należy użyć sposobu.

Budować eksperckość, która jak magnes przyciągnie do nas zleceniodawców 😉 Poszukiwać wyzwań, … a nie mówić wprost – „Szukam pracy”.

Z innego zakątka świata

Dyrektor artystyczny Gucci, Alessandro Michele, zapraszając na pokaz mody, zamiast produkować oficjalne zaproszenia, przesłał gościom wiadomość głosową w stylu „wpadnij na mój pokaz, jeśli nie masz innych planów”, a sam pokaz zaczął od obowiązkowego zwiedzania backstagu.

Przy modelkach prezentujących kreacje na nietypowym wybiegu, stanęły osoby pracujące nad ich wyglądem tego dnia. Pokazano, choć w zaplanowany i celowy sposób, kuchnię tego wydarzenia i wszystkich twórców tej wybitnej potrawy.

I zapewne Was nie zaskoczy, że takie podejście marki do oprawy pokazu, wywołało duże zdziwienie. Że tak zwyczajnie i po ludzku … zaproszono. Że wpleciono zakulisowe tematy w to, co było do tej pory zarezerwowane tylko dla kreowania idealnej wizji piękna. Że zauważono pracę zespołu i pokazano „zwyczajnych” ludzi.

Normalność wyróżnia

W obu przypadkach (i przy szukaniu pracy, i organizacji pokazu) odbiorcom zaserwowano „normalność”. I to właśnie ona poruszyła ich najmocniej.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wraz ze wszechobecnym stylem liftingowania rzeczywistości i kreowania narracji, wjechaliśmy na rondo. Krążymy po nim, tworząc idealną, „idealniejszą” od innych tworzących, wirtualną rzeczywistość. I tylko od czasu od czasu ulegamy zachwytowi, gdy zaobserwujemy śmiałka mającego odwagę je opuścić.

Justyna Lulkiewicz