Nie wnikając, u jakiego operatora zamawiasz monitoring mediów, idę o zakład, że w Twojej skrzynce odbiorczej każdego dnia ląduje komplet maili z wycinkami, przygotowanymi przez jednego z kilku największych dostawców. Wszak monitorowanie wpisów na temat marki i efektów własnej pracy wpisuje się w abc naszego zawodu.
To, że wszyscy go mamy, to fakt. Czy jednak używamy, jak należy?
Być może zamawiasz monitoring mediów bezpośrednio, a może dostarcza Ci go agencja. Jednak sam fakt monitorowania i otrzymywania korespondencji przytykającej skrzynkę nie uczyni z Ciebie transformatora marki, na rzecz której pracujesz. By tak było, Twoim priorytetem nie powinno być wykonywanie określonych czynności, typu odbieranie monitoringu mediów 😉 … tylko realny wpływ na działania marki!
Automatyka, czy człowiek
Po tym, jak przez lata system do monitorowania mediów ewoluował, zaryzykuję stwierdzenie, że monitoring „zatoczył koło”. W czasach, gdy zaczynałam z niego korzystać, moim narzędziem pracy nie była platforma, tylko nożyce. Z efektem porannych wycinanek, maszerowałam do zarządu, prezentując, co mówią na nasz temat. To były czasy, w których nie istniały SM, a komunikacja marki z jej odbiorcami odbywała się za pośrednictwem własnych kanałów i tradycyjnych mediów. Rola człowieka i jego „obrabianie” danych były w tym procesie kluczowe.
Wraz z rozwojem technologii, dobrych kilka lat później, dorobiliśmy się automatyzacji. Nożyce i człowiek poszły w odstawkę, gotowce generowane automatycznie same wpadają do naszych skrzynek. I są to nie tylko materiały prasowe pisane przez dziennikarzy, ale morze opinii odbiorców naszych marek. A my monitorujemy i w wielu przypadkach na tym niestety kończymy… A przecież dopiero tu pojawia się morze możliwości, a w zasadzie konieczności, gdzie znów do łask wraca człowiek i jego „obrabianie danych”.
Nożyce górą
Dobrze przygotowany plik z danymi z monitoringu mediów powinien zawierać przede wszystkim rekomendacje do działania w dwóch strategicznych obszarach: dialogu i komunikacji z odbiorcami w sieci oraz rekomendacjami do działania w realu. Jeśli tak nie wygląda Twój codzienny monitoring i uparcie kroczysz drogą AVE i nudy, którą wywołują seryjne codzienne maile, natychmiast ją porzuć. Po pierwsze, zacznij je otwierać z zapartym tchem :-). Następnie skoncentruj się na planowaniu działań, dla których inspiracją są właśnie wyniki monitoringu. Taki rodzaj pracy pomoże Ci np. wytropić i przygotować się do potencjalnych kryzysów czy każdego dnia stawiać w centrum swoich działań klienta i jego potrzeby!
P.S. Monitoring jeszcze nigdy nie był tak ważny i ekscytujący, jak dziś 🙂 Spróbuj się o tym przekonać, a gdy raz dasz się wciągnąć, gwarantuję, że porzucisz nudne monitorowanie na rzecz transformacji i modelowego budowania tożsamości Twojej marki przez uważny i nieustający dialog z jej odbiorcami.
Justyna Lulkiewicz