Koszmarny związek czy cudowna relacja, z której korzyści czerpią obie strony ? O tym, jak toczą się i kończą przetargowe romanse, podobnie jak w małżeństwie, najlepiej zapytać samych zainteresowanych. Dla ilu to przyjemność, a dla ilu droga przez mękę? A może taka forma aranżacji zawodowego związku to przeżytek?
Stare, niekoniecznie dobre małżeństwo
Przetarg to generalnie chleb powszedni dla wielu agencji PR. Daje możliwość „złapania” klienta, który ma realną potrzebę i budżet na jej realizację. Ta ofertowo-zapoznawcza forma praktykowana jest w branży od lat. Od lat też mówi się o jej mankamentach. I to zarówno po stronie zleceniodawcy, jak i zleceniobiorcy. Zleceniodawca poświęca czas na przydługie procedury i rozpisanie postępowania, zleceniobiorca angażuje swoją energię i zasoby na stworzenie oferty bez gwarancji wygranej, ryzykując kradzież pomysłów.
Strategia krótko- czy długoterminowa?
Nie da się też ukryć, że dla potencjalnego zleceniobiorcy postępowanie przetargowe to czas stroszenia piórek. Papier przyjmie wszystko, klientowi można bezkarnie obiecać wiele. Na spotkaniach objawiają się najlepsi specjaliści, którzy nie znajdą okazji do spotkań z organizatorem przetargu w przyszłości. Najważniejsze jest zwycięstwo, no i oczywiście satysfakcja finansowa…! Wszak klient, związany umową wraz z miesięcznym fee, tak szybko nas nie opuści. Czy jednak będzie chciał zostać na dłużej, zadowolony z wyboru, którego dokonał? I najważniejsze pytanie. Czy agencja strosząca piórka będzie chciała zostać na dłużej, czy już startuje w kolejnych przetargach…
Randka w ciemno
Czy w takim razie związek z przetargu ma szansę przetrwać dłużej niż rok przy obopólnym zadowoleniu? Czas bezlitośnie obnaży strategię zleceniobiorcy, a zleceniodawcy da wyobrażenie jakości czekającej go współpracy. Pierwsze uniesienia i euforia mijają dość szybko, a to, jak jest, weryfikuje codzienne życie i działania w realu. A skoro przetarg to taka randka w ciemno, być może nie warto, bazując na pierwszym wrażeniu i obietnicach, wiązać się długoterminową umową? Może warto porzucić poważne deklaracje w stosunku do „nieznajomych” na rzecz szybkich PR randek? Sprawdzić się w boju, zweryfikować, czy do siebie pasujemy? Popróbować…
Sztywne kryteria ograniczają
Szukając partnera do realizacji zdań PR, warto odrzucić ograniczenia tak popularne w postępowaniach przetargowych. Jeśli zleceniodawca postawi sztywne wymagania związane np. z milionowymi realizacjami, ilością etatów, gotówką na koncie, nigdy nie spotka się z małym kreatywnym zespołem, bo wykluczą go wymogi formalne. My zdecydowanie namawiamy do porzucenia przetargowych procedur. Randkujmy, testujmy, próbujmy, poznawajmy się. Im więcej prób, tym większe prawdopodobieństwo stworzenia relacji idealnej i szans na przeżycie wielu wspólnych rocznic. Nie mówiąc już o zawiązaniu przyjaźni, zbudowaniu dobrych relacji, spokoju, zaufaniu i, co najważniejsze, dobrze wykonanej robocie!
P.S. Po raz pierwszy w naszej historii przyjęliśmy zaproszenie do przetargu. Nie nastroszyliśmy piór… i czekamy co z tego wyniknie 😉 Dla nas sukcesem nie będzie zwycięstwo, a fakt, że ten sam klient, za rok nie rozpisze kolejnego przetargu.