Subiektywnie

Kiedy warto mieć swoje zdanie?

Ci, którzy pracują z informacjami wiedzą, że większość z nich powstaje intencjonalnie i dotyczy to nawet newsów. Niestety, nie jest to wiedza powszechna.

Pomyśl zatem, co się dzieje, kiedy odbiorca treści nie rozumie modelu, w jakim one powstają? To proste. Bezrefleksyjnie wierzy w to, co zobaczy, przeczyta, czy usłyszy. A co powstaje, gdy sam, na ich podstawie tworzy treści?

Kupujesz i masz

Sytuacja na rynku mediów w zasadzie nie pozostawia złudzeń.
Bez większych problemów można określić preferencje poszczególnych tytułów. Poglądy, za którymi się opowiadają i opcje polityczne, które są im bliskie. Działa to w skali makro, ale działa też w skali mikro. Budżety reklamowe wielu firm wspierają działalność redakcyjną nawet największych mediów. W slangu branżowym mówi się, że efektem tej współpracy są publikacje organiczne. Nikt nie ma jednak wątpliwości, co tak naprawdę wpłynęło na zainteresowanie redakcji tematem.

Kto, kiedy i co

W dobie kanałów służących komunikacji dwustronnej i dostępu do social media wszystko jeszcze bardziej się pokomplikowało. Poza intencjonalnie tworzoną informacją w mediach, każdy może zostać nadawcą. Wszyscy, niemal codziennie, wchodzimy w aktywny kontakt z treściami, które do nas docierają. I tu zaczyna się prawdziwy kłopot. Role, intencje i funkcje zacierają się jeszcze bardziej, a chaos komunikacyjny narasta.

Mam opinię i nie zawaham się jej użyć!

Jeden z samorządów, z którym współpracujemy, został zobowiązany do przygotowania punktu szczepień. O jego otwarciu poinformował na swoim profilu FB, gdzie informacja ta wywołała niespotykaną falę dyskusji. Nie dotyczyła ona jednak kwestii technicznych związanych z funkcjonowaniem tego punktu. Dotyczyła tego, czy warto się szczepić.

Osoba, która wypowiadała się w imieniu miasta, weszła w dyskusję, zachęcając do szczepień.

Czy powinna tak zrobić?

Własnego zdania używaj z głową

Oczywiście, że nie. „Miasto” nie ma kompetencji, które uprawniają do wypowiadania się czy należy się szczepić. Może to zrobić np. lekarz czy specjalista w dziedzinie epidemiologii. To, że przedstawiciel urzędu ma swoje prywatne poglądy, nie jest wystarczającą przesłanką, by używać ich w imieniu instytucji.

Inny przykład z tego samego podwórka: znany naukowiec wypowiada w ogólnokrajowych mediach swój osobisty pogląd na temat szczepień, sprzeczny z aktualną wiedzą naukową. Oczywiście ma prawo do posiadania opinii, czy powinien skorzystać z okazji i ją wyrazić?

Gdyby dotrzymano standardów dziennikarstwa, być może nie byłoby, o czym pisać. Redaktor ”zapomniał” jednak wspomnieć, że „ekspert” zajmuje się zupełnie inną gałęzią nauki niż ta, o której się wypowiada.

I tak mezalians prywatnej opinii z autorytetem tytułu naukowego stał się świetną okazją dla tych, którzy szukali pretekstu do negowania aktualnego stanu wiedzy naukowej. 

Umiejętność rozdzielania poglądów i osobistego zdania od tego, co można powiedzieć w imieniu urzędu, sprawowanej funkcji czy posiadanego tytułu, staje się sprawą fundamentalną.

Rola ma znaczenie

Pamiętam czasy, kiedy poglądy wymieniało się w zamkniętym gronie. To były czasy sprzed SM.

I choć media wtedy też działały intencjonalnie, chaos komunikacyjny był zdecydowanie mniejszy, bo nasze możliwości nadawcze były mniejsze.

Warto chwilę pomyśleć o roli, w którą weszliśmy. Większość z nas, dzięki nowym technologiom nadaje komunikaty do szerszego grona. Czy robiąc, to na pewno pamiętamy, że to nasze subiektywne opinie i jesteśmy w stanie wziąć odpowiedzialność za ich ewentualne skutki?