Obiektywnie

Jak Kevin. Sami w domu

Święta i ferie w „starym”, znanym wydaniu odwołane. Pandemia nie odpuszcza, a będące jej wynikiem ograniczenia wymuszają nowe podejście do celebrowania tych dni. Czy w związku ze zmianą nawyków, zmieniają się też nasze oczekiwania związane ze świąteczną komunikacją marek?

Aspirujące jak reklama

Nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, że gdy zaczniemy szukać bliskich skojarzeń ze świętami, na pierwszym planie pojawi się rodzina i to wcale nie w opcji 2+1, a z całymi przyległościami w postaci dziadków, babć, cioć i wujków.

Do takich obrazków przyzwyczaiły nas marki serwujące nam świąteczne pakiety reklam. Ma być rodzinnie, tłumnie i radośnie – z bliskim kontaktem, obecnością i wspólnym celebrowaniem posiłków.

Ważne są prezenty. Wiele marek w tym przedświątecznym czasie próbuje nas przekonać, że to właśnie ich produkt podarowany naszym najbliższym sprawi im największą radość.

Marka sobie, a rzeczywistość …

Ostatni rok przynosi tymczasem wiele zmian. Pandemia wprowadziła niespotykane wcześniej ograniczenia. Spędzenie świąt z rodziną przy dużym, zatłoczonym stole staje się niemożliwe.

Centra handlowe, które przez ostatnie lata już od 2 listopada wprowadzały nas w „magiczną atmosferę” świątecznymi dekoracjami, zamknięte. I choć w Paryżu, jak co roku o tej samej porze, na ulicach pojawiły się piękne, świąteczne dekoracje, weekendowy wypad, by poczuć atmosferę świąt, nigdy jeszcze nie zdawał się być tak nieosiągalny.

Te święta będą też inne ze względu na ograniczone z powodu pandemii możliwości finansowe wielu rodzin, które wprost przekładają się na ich możliwości zakupowe.

  • Czy marki, planując świąteczną komunikację, mogą tego nie zauważać?
  • Czy powinny być bierne komunikacyjne w odniesieniu do ważnych, bieżących wydarzeń?
  • Czy tego właśnie oczekujemy od naszych ulubionych marek?

Tożsamość marki i jej relacja z odbiorcą jest jak wrażliwa relacja międzyludzka. Charakter marki, jej współodczuwanie, empatia, angażowanie się w bieżące, ważne społecznie dla jej odbiorcy tematy jest dziś niezbędna.

Nie dziwi więc, że im bardziej marki starają się udawać, że nic się nie stało, tym bardziej klient kręci nosem, bez trudu wyłapując fałszywą nutę i coraz trudniej mu zaśpiewać wraz z ulubioną marką It’s The Most Wonderful Time Of The Year.

Czy to znaczy, że czas na rewolucję? Niekoniecznie. Raczej na ewolucję. Na przystosowanie się do zmieniających się warunków i ponowne rozpoznanie potrzeb klientów, którzy nierzadko i nie raz przewartościowali swój świat w ciągu tego roku. Jak nigdy, marki potrzebują ludzkiej twarzy i uważności na dobro drugiego człowieka i całych wspólnot.

W te pandemiczne Święta zwycięzcami będą te marki, które odrobiły lekcję z empatii.