W realu zakładasz maseczkę i rękawiczki, chroniąc w ten sposób swój organizm przed wirusem. Do sieci wchodzisz bezbronny. Po konfrontacji z dezinformacją, ze swoimi myślami, zostajesz sam. Infodemia w zetknięciu z koronawirusem tworzy mieszankę wybuchową, która wielu z nas odbiera spokojny sen. Dowiedz się, jak powstają informacje i jak je czytać, by … spać spokojniej.
Dezinformacja
Infodemia to słowo określające zbyt dużą liczbę informacji, w tym niezweryfikowanych, nieprawdziwych i celowo wprowadzających w błąd. Autorem tego „słowa” jest Tedros Adhanom Ghebreyesus, szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Używając go, powiedział, że dziś w czasach pandemii nie wystarczy walczyć z chorobą, że trzeba zacząć też walczyć z infodemią, bo jej skutki mogą być równie groźne.
Dlaczego to ważne?
Nasze przekonania przekładają się wprost na nasze zachowania. Dlatego infodemia jest tak niebezpieczna. Jeśli z wielu źródeł docierają do nas konkretne informacje, np. „cały ten korona-wirus nie istnieje, Chińczycy w ten sposób przejmują światową gospodarkę”, i usłyszymy, i przeczytamy to wiele razy, a w dodatku informacja ta ukoi nasze lęki przed potencjalną chorobą, zaczniemy rozważać tę możliwość. – Przecież „tłum” nie może się mylić … – podpowie nam nasza głowa.
Marketingowcy wiedzą, dlaczego. Nieprawda powtórzona 100 razy staje się prawdą. A jak wpłynie to na nasze zachowanie? Nie będziemy wystarczająco ostrożni, nie będziemy myć rąk, zachowywać odległości, siedzieć w domu…, bo przecież koronawirus to ściema…
Oczywiście, działa to w dwie strony. Napędzeni paniką, strachem i katastroficzną wizją przyszłości, ziejącą z wielu wpisów internautów, nie będziemy mogli jeść, spać i normalnie funkcjonować z powodu lęku przed wirusem.
Bańka informacyjna
Koronawirus wywrócił nasze życie w realu do góry nogami. Zmagamy się z wieloma bytowymi kłopotami, warto jednak w tym trudnym czasie zrozumieć, jak działa „rynek informacji”.
Pewnie wielu z nas, nie tylko zawodowo zajmujących się komunikacją, od dawna żyje ze świadomością, że większość informacji w mediach tradycyjnych tworzona jest intencjonalnie. W dobie SoMe, aktywności botów i automatycznej komunikacji, sytuacja ta skomplikowała się jeszcze bardziej.
Każdy z nas żyje w bańce informacyjnej, o którą dbają algorytmy służące personalizowaniu treści. Mówiąc wprost, docierają do nas treści, których oczekujemy i które są zgodne z naszymi poglądami. Algorytmy bazują na naszych wyborach i aktywnościach i w oparciu o ten mechanizm serwują nam naszą codzienną papkę informacyjną, okraszoną dużą ilością treści serwowanych przez boty.
Czy popijając taki dedykowany koktajl informacyjny, możemy powiedzieć, że mamy dostęp do rzetelnej i obiektywnej informacji? Czy dysponując takim materiałem informacyjnym, jesteśmy w stanie dokonać subsumcji?
Rozsądek i umiar
W naszym pijarowym żargonie często powtarza się powiedzonko, „Kto ma informację, ten ma władzę”. Dziś wydaje się ono „okrutnie” prawdziwe.
Władzę nad naszymi zachowaniami przejmuje informacja.
Zanim jednak w nią uwierzymy i podporządkujemy jej nasze działania, zastanówmy się, kto i dlaczego ją tworzy?